sobota, 12 września 2009

Inteligencja groszkowa. Rozprawa jak kijek prosta.

- Ach...jakże jesteśmy naiwni - na różowo, na niebiesko, żywot malowany kreską. Wirtuoza brak, co jak malowany ptak krążąc nad głowami pragnie pobyć między nami...
- Litości! Stanowczo za dużo liryzmu - kuksańca w Romantyzm, żeby nam wiecznie nie "dziadował".
- A to przepraszam, że nad głowy się ciżby uniosłam. Już lecę masło w maselnicy ubijać, i garnki lepić - toć do tego "rence" inteligenta stworzone - co by się pianę bić nauczył, a może i w mordę dał.
- Co też Pani?
- No co Pan? Co to pracą gardzić będą? Niech się życia od podszewki uczą, od dołu do góry jak glista, niech się do nieba pną jak te zielone groszki, co na końcu fakt faktem wzdęcia tylko wywołują - o ile się w nich robal nie zalęgnie, czy susza nie przetrzebi, albo wilgoć. Bo groszek niby odporny a jednak - jak do pionu nie wyrównasz to do upadku skłonny i na grunty deprawacji szybko schodzi (o ile wzejdzie).
- Jakże tu inteligencję - kwiat i serce rodu - do groszka pospolitego równać?
- Takie to jakieś słabe, wie Pan. Kijek potrzebny (i marchewka), żeby się "delikatus" oprzeć miał na czym - czyli rodzicielskie wsparcie ważne tedy w wymiarze finansowo-duchowym. Słoneczkiem trzeba karmić - otuchę w sercu budzić, ciepłym słowem raczyć, za policzusie pieszczotliwie poskubać - jak z dzidzią prawie. Potem i nawadniać - wodę życiodajną wlewać, odżywiać, czule chłodzić, przed zgnilizną wszechobecną ratować! A i jeszcze przed robalem odwewnętrznym chronić i tym zewnętrznościowym, co przez pokusy w czystej kulce grochu zepsucie szykuje.
- Pani kochana - to kto tego wszystkiego doglądać musi? Ogrodnik jakiś?
- Proste to jak kijek Szanowny Panie - groszek w ziemię sam Nasz Pan Bóg rękami rodziców wsadza lub inkszym organem jakimś, co do tego służy. Groszek się na kijku opiera - czyli na rodzicach znowuż pasożytując. Słoneczkiem - radość niosąca obietnice a to przez osobę groszka kochającą, a to przez uczelnie młodzież do nauki zachęcającą, a to pracodawcy przyszli, co to, i nęcą, i kuszą groszek zielony naiwny. No a wodą - to jak ktoś groszek oleje, zapał wystudzi, ogień w groszku niepotrzebny przepędzi - a to słowem cierpkim, a to obietnicą niespełnioną. Trochę tego nawodnienia groszek musi przejść, żeby krzepy nabrał i rozrósł się zbytecznie. A co do robala - to wie Pan - telewizjon winny, ynternety, wszystkie te Panie kolorowe jarmarki groszek deprawują przeokropnie, że to ledwie zakwitnąwszy zaraz marnieje i do podziemi schodzi owocu na świat nie wydając.

Groszek pospolity - Inteligent Polski. W czasach obecnych radzący sobie bez wszelkich opisanych wyżej pomocy - za to z robalem serce groszka toczącym - nepotyzmem, kołtunerią, układzikami, brakiem perspektyw na pracę, rozwój, oraz przedłużenie gatunku.
Z pozdrowieniami.
M.W.Groszek